sobota, 1 października 2011

Wątpienie jako-takie

Zastanawialiście się kiedyś, co to znaczy zwątpić? Stracić wiarę? Mówię o wierze jako wierze w Boga w tej chwili. Ja zadałam sobie w pewnej chwili takie pytanie: co to znaczy, że wątpię, że nie wierzę? Czy brak mi dowodów na istnienie Boga? Czy Bóg nie umie Siebie mi udowodnić?
A może jest jednak inaczej? Nie tracimy wiary w Boga i Jego istnienie, ale zaczynamy wątpić w naszą własność zdolność do wierzenia? Kościół zawsze stawia nam świętych za przykłady. Może po prostu mamy kompleksy? "Bo skoro nie umiem jak ten święty, to jaka ta moja wiara? Do niczego."
Kompleksy kompleksami, ale los nas także nie oszczędza. Do Wiary potrzebna jest Siła. I vice versa. Jak powala nas na kolana, albo od razu na łopatki, jakiś ciężki cios, to bardzo trudno jest nam zwrócić się ku Wierze i trudno nam ją utrzymać, zyskać, do niej wrócić.
Dlatego potrzebna jest Wierze systematyczna pielęgnacja. Niektórzy mogą się popukać w czoło, ale z dbaniem o Wiarę, jest jak z profilaktyką zdrowotną. Chodzimy do lekarza się przebadać, robimy testy, żeby wykryć niepokojące objawy, zanim stanie się coś złego. Wzmacniamy się na okres od jesieni do wiosny. Dbamy o higienę.
I z Wiarą tak należy postępować. Chodzić do Lekarza. On jest wszędzie, ale i odwiedzać Go trzeba regularnie, żeby się pokrzepić i nabrać Siły. Dbać o higienę sumienia na co dzień i, od czasu do czasu, potraktować końską dawką odpuszczenia (odpust zupełny).
Powiecie, że łatwo tak gadać. A i pewnie! Ale ja tutaj piszę z perspektywy osoby, która to odkrywa, uczy się i wprowadza w życie. A przynajmniej poczynia usilne starania.
Wiara to dla mnie Walka. Nie taka męczeńska i święta. Ale taka na co dzień. Z najgorszym przeciwnikiem - Mną. I to ciężka walka. I choć często braknie mi Siły, to się jej nie wyrzeknę. I Wam też tego życzę.

Z Serdecznym Pozdrowieniem,
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz